Jej imię to SPOJRZENIE – Mariusz Alin
Na imię miała SPOJRZENIE które niosło w sobie kolory i kształty życia. Była spotkaniem tego co w sobie kochamy i nienawidzimy. Obserwowała każde poruszenie które kończyło się łzami i każdą przestrzeń która zaczynała się nadzieją.
Namiętnie tańczyła z wiatrem zmysłów i w cichości leśnej tuliła się z księżycem.
To jest opowieść o tym jak ona towarzyszyła słowom które wznosiły się w płomieniach wspomnień wskazując drogi miłości do siebie.
Pewnego dnia spacer szeleścił w trawie łąki wiodącej do jeziora. Był to świetlisty poranek który rozbłyskał w spadających kroplach rosy. Cisza otulała drzewa pełne tchnienia przed koncertem miłości do nowego życia.
To była ona, niczym szata wiatru która dotykała liście drzew stojących na straży wody. Zbliżyła się lekkość oddechem malowana by w końcu nagość swą otulić szeptem wody.
Piękno powstało z wiatrem, wodą i słońcem, na ziemi by wdzięcznością przyjąć swe narodziny jedności. W każdym geście istniało połączenie ze Źródłem. Bogiem Istności w każdym obrazie.
Jej imię to SPOJRZENIE, czyli widzenie życia o wschodzie światła w sercu. Ona była umiłowaniem szeptu tańczących kropel ze wschodzącym słońcem, była ukochaniem wiatru we włosach.
Droga miłości przez tajemniczość drzew i pląsy leśnych zwierząt prowadzi. W ciszy wyłaniające się głosy deszczu atmosferę cudu zatrzymania tworzą. To obecność która jest wiecznym świadkiem tańca życia. To obecność która mruży oczy o wschodzie by widzieć więcej w spotkaniu siebie.
To była ona, przed przyjęciem ścieżki swego śpiewu. Magią dźwięków serca poruszona by iść.
W ogrodzie różnorodnych zapachów uplotła swą koronę z kwiatów by dostojnie tworzyć wdzięcznością świat. Była ucieleśnieniem miłości, tej tęsknoty za spotkaniem objawiającym wewnętrzne poruszenie. Gdzie wszystko jest dźwiękiem, światłem i ziemią. Gdzie wszystko jest wiatrem, łzami i pragnieniem. Gdzie wszystko JEST tętnem dla rąk, rytmem dla stóp w oddechu nieba.
Jej imię to SPOJRZENIE, czyli przepływ światła w dłoniach pieszczących życie. Ona była dotykiem malującym zmysłowość z serca płynących dreszczy. Była kochanką którą spotkało inne spojrzenie.
Dźwięk konwalii i taniec motyli ozdobił ogród swą obecnością w spotkaniu dusz. Kochankowie światła zbliżyli swe serca by pleść ze źródlanych wstęg namiętność ciszy. Oddech ich był falami oceanu w którym zanurzyli się by płynąć w bezczasie.
Tańczący zapach drzew ze śpiewem ptaków tworzył przestrzeń w której dwa ciała plotły korony dla swej miłości. Splecione oddechem usta wirowały światłem serc słonecznych.
To wszystko tworzyło owoc ekstazy, otulająca ciała skrzydlatość.
Tak, tak, tak budzą się Anioły Światła. Ich blask jest ucieleśnieniem wdzięczności, wszystkich pieśni serca. Ich dźwięk jest tchnieniem wieczności a gest przemianą w wiatr.
Jej imię to SPOJRZENIE, czyli pejzaż malowany kwiatami, w ogrodzie serca zasadzony miłością. Ona była wyzwoleniem dla ducha w dłoniach umysłu zatrzymanego. Była dzikością o oczach wilka.
Kochali się w swej nieskończoności, niczym horyzont łączący ich ciała. Byli blisko w podmuchu słonecznego wiatru dla siebie by płonąć na łące, ołtarzu oddania się sobie.
I stał się wiatr, wirująca potęga wdzięczności. Wszelkie chmury na niebie rozpierzchły się w tej burzy szczęścia na ziemi. Wszelkie śpiewy ucichły na niebie by oddać część narodzinom Anioła bez skrzydeł.
Tak, to jest opowieść o Aniele bez skrzydeł który odkrywa wyobraźnią umiejętność latania. Gdzie każdy stworzony obraz może być jak uwalniający się z klatki ptak wolności a również każdy obraz może być jak klatka ograniczająca niebo.
Jej imię to SPOJRZENIE, czyli słońce nowego życia w uświadomieniu sobie siebie, pośród gwiazd na niebie. Ona urodziła dziecko, w lustrze widząc siebie by światło o wschodzie objawiło Miłość Istnienia.
Kocham, jak wstęgi tęczy splatające niebo z ziemią, jak wiatr z liśćmi tańczący,
a wolności z oddaniem się śmiejącej.
Przyjmując wszystko z wdzięcznością tworzyła wszystko radośnie.
Była mądrością która w gestach ciała się objawia, w oddechu się wyzwala.
To była świetlna cisza w której dźwięk SPOJRZENIA był dotykiem wszystkiego.
Była SPOJRZENIEM w przezroczystym niebie, w każdym drżeniu serca w oceanie pośród dłoni Boga swego Istnienia.